Jarosław Sokołowski, Artur Górski - Masa o kobietach polskiej mafii

10:30

Nie przypuszczałam, że jakakolwiek książka dotycząca polskiej przestępczości zorganizowanej zrobi na mnie większe wrażenie, niż wydany jesienią ubiegłego roku Nowy alfabet mafii.

Zrobiła. 


Kiedy przeczytałam ostatnią stronę książki Jarosława Sokołowskiego i Artura Górskiego Masa. O kobietach polskiej mafii... wbiło mnie w fotel. Przeczołgała mnie ta książka straszliwie, poczułam się poturbowana i rozbita na cząsteczki elementarne. 

Cytat pierwszy (o wyborach miss):
Powiem Ci szczerze – środowisko dziewczyn startujących w wyborach miss było naprawdę specyficzne, zepsute do cna. Czasami trudniej było zbajerować prostytutkę w burdelu niż misskę. Pamiętaj, że to nie były jakieś zakompleksione tłumoki, ale piękne dziewczyny, często po studiach, z dobrych domów. Takie, które, przynajmniej teoretycznie, mogły wybierać spośród najlepszych partii i ostentacyjnie się cenić. (rozdział 2)

Cytat drugi (o tancerkach w klubie go-go):
(...) robiłem musztrę. Wszystkie musiały stanąć w szeregu i rozebrać się do naga, a potem padała komenda: „na kolana”. Wtedy chłopcy rozpinali rozporki i wkraczali do akcji. (...) kontakty ze mną nie stanowiły przeżycia aż tak traumatycznego. Gdybym płacił za seks, w ogóle nie byłoby się do czego przyczepić. Przecież ja nie znęcałem się nad tymi kobietami, a jedynie „podawałem im loda”, co stanowiło dla nich – żeby nie wychodzić poza branżę spożywczą – chleb powszedni. A już te, które zabieraliśmy ze sobą na wyjazdy jako maskotki, mogły się wręcz uważać za nasze przyjaciółki, i to, na co czekaliśmy, robiły z własnej inicjatywy, bez żadnego przymusu. Raz-dwa i po wszystkim – ja wracałem do żony, a one szły do pracy. (rozdział 5)
Wywiad z byłym gangsterem - teraz świadkiem koronnym - Masą, to prawdziwa opowieść o tym, jak zabawiali się chłopcy z Pruszkowa. Lejący się strumieniami alkohol, góry pieniędzy i tabuny kobiet dostępnych na każde skinienie - tak wyglądała ich rzeczywistość. Żony i partnerki siedziały cicho, udawały, że o niczym nie wiedzą, lub po prostu nie chciały wiedzieć. A mężczyźni byli bezwzględni. Brali to, o czym myśleli, że należy im się jak psu buda. Takie czasy, taka mentalność. Czy wierzę w te opowieści? Wierzę, bo podobne już moje ucho słyszało i o podobnych moje oko czytało.

Masa. O kobietach polskiej mafii to kawał porządnej literatury faktu. To taka książka, która nawet jeśli czytelnikowi wydaje się, że go nie zainteresuje, to i tak po kilku stronach wsiąknie w nią w całości. Czy muszę pisać o niej coś więcej? Nie chcę, nie czuję takiej potrzeby. Dla mnie to po prostu murowany kandydat do pierwszej dziesiątki najlepszych książek 2014 roku.

Ciekawy artykuł na temat tej książki do przeczytania TUTAJ.


Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Ocena (1-10): 8 - rewelacyjna


Możesz przeczytać również

7 komentarze

  1. Rozmawialiśmy nawet o tej książce na zajęciach na studiach i już wtedy zaciekawiła mnie ta książka. Po przeczytaniu Twojej recenzji, mam większą chrapkę na tę powieść.

    OdpowiedzUsuń
  2. Literatura faktu to gatunek, po który lubię sięgać i staram się robić to jak najczęściej. Bardzo intryguje mnie gangsterski światek, chętnie dowiem się, jakie zasady panują w nim.

    OdpowiedzUsuń
  3. oo, wczoraj odebrałam tę książkę z Empiku :), a także "Miłość w rozmiarze XXL" (po Twojej recenzji zdecydowałam się na nią :) ). Najpierw miałam czytać "Miłość...", ale chyba zmienię kolejność, coby po tej polskiej mafii zrelaksować się :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam po Twojej rekomendacji na fb i jestem zachwycona. Pochłonęłam w półtora dnia, bardzo podobał mi się pokazany klimat lat 90-tych, nieco kiczowatych, ale też jestem skłonna uwierzyć w te wszystkie opowieści, bo właśnie przez to, że są tak trudne do uwierzenia, to stają się bardziej wiarygodne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dedektyw Rutkowski prawdziwa historia - książka o wiele lepsza od Kobiety pl mafii.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zastanawiam się nad tą książką. Choć czytam aktualnie "Ameksykę" i mafii to chyba jednak mam dość na jakiś czas. Niemniej będę wypatrywać w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.