Sylwester Latkowski - Czarny styczeń

06:59

Wydawnictwo: Świat Książki
Ilość stron: 240

Ocena (1-10): 6 – dobra


                Filip wychodzi z więzienia i postanawia zacząć wszystko od nowa, zerwać ze wspólnikami i ciemnymi interesami. Jednak przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Niespodziewanie zjawia się u niego dawno niewidziany przyjaciel i wplątuje go w niebezpieczną grę, której stawką są duże pieniądze. Zaczynają ginąć ludzie, a Filip staje się głównym podejrzanym; musi zmierzyć się nie tylko z wymiarem sprawiedliwości, lecz także z dawnymi znajomymi. Mafia nie zapomina – dla niej „nawrócony” znaczy martwy… (opis wydawcy)


                Polska powieść poświęcona zorganizowanym grupom przestępczym… Było jasne, że prędzej czy później trafi w moje ręce, to w końcu „moja” tematyka. Nazwisko autora Czarnego stycznia, Sylwestra Latkowskiego, było mi dobrze znane już wcześniej, dzięki przeczytaniu jego książki Polska mafia.



              Miałam wszelkie podstawy by uznać, że jego nowa powieść będzie w dużej mierze odzwierciedlała realia polskiego półświatka. I że będzie naprawdę dobra. 

                Tak, jak zapowiada wydawca na tylnej okładce książki, w powieści miało znajdować się wszystko to, co zwykle łączy się z mafią. Niebezpieczeństwo, pieniądze, zabójstwo (oraz  prostytutki i niekończący się strumień whisky). Główny bohater, Filip, przypadkowo wplątany zostaje w tajemniczą sprawę, z zabójstwem córki potężnego rosyjskiego gangstera w tle. Pojawia się jakaś paczka, jakieś sekrety… Filip wyrusza do Rosji, aby dowiedzieć się, o co właściwie toczy się gra. Wraca, znów wyjeżdża, wraca, wyjeżdża (przy okazji przybywa do Trójmiasta – wówczas miałam największą frajdę w próbie rozpoznania, który z jego bohaterów ma, lub miał tam swój rzeczywisty odpowiednik)… ale w zasadzie ciężko oprzeć się wrażeniu, że to, co miało stanowić trzon fabuły, gdzieś się rozmyło. 

                Jak na kogoś, kto napisał książkę poświęconą polskiej mafii, Latkowski postarał się chyba niewystarczająco mocno. Bo choć Czarny styczeń czyta się dobrze i szybko (u mnie niecałe półtorej godziny) i jest w nim wiele elementów, które uatrakcyjniają fabułę, przez cały czas czułam, że Latkowski wygładził swoich bohaterów. Największe zastrzeżenia mam do języka, jakim operuje w tej powieści cały półświatek. Członkowie zorganizowanych grup przestępczych używają tu bowiem pięknego, literackiego języka, a słowo k*rwa pada z ich ust przypadkowo i niezwykle rzadko, w chwilach największego wzburzenia. Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Tak samo praktycznie niemożliwe jest, by człowiek próbujący odciąć się od swej gangsterskiej przeszłości, nagle zjawiał się w domach innych chłopaków z miasta i szukał odpowiedzi na dręczące  go pytania. Ale w porządku – fikcja literacka. W prawdziwym świecie takie sytuacje… cóż, zwykle nie mają miejsca. Ktoś, kto zajmuje się tą tematyką, powinien to wiedzieć.

                Mimo to powieści Latkowskiego trudno zarzucić coś więcej. Moje czepialstwo podyktowane jest bardzo wysokimi oczekiwaniami, jakie stawiam zwykle książkom "gangsterskim", lecz w tym przypadku  i tak nie ma to wpływu na ogólną ocenę. Trzeba obiektywnie stwierdzić, że Czarny styczeń jest powieścią o dynamicznej i stale zmieniającej się akcji (co jest niewątpliwym plusem - tutaj jest tak, jak w gangsterskim życiu - gangsterzy żyją intensywnie, ale krótko), z dość interesującym głównym bohaterem. Dla kogoś, kto nie dość dobrze orientuje się w tematyce, może być perełką.     


Dziękuję! :)


P.S. Przy okazji chcę serdecznie zaprosić do wzięcia udziału w konkursie na moim DRUGIM BLOGU. Jeszcze tylko dwa dni!!!  

Możesz przeczytać również

5 komentarze

  1. Nie czytałam chyba nigdy książki "gangsterskiej" i jakoś nie ciągnie mnie do tej tematyki. Ale sama książka może się wydać ciekawa. Chociaż zdziwiło mnie to, że gangsterzy mówią delikatnym językiem, tutaj autor powinien trochę nad tym popracować. ;)

    Pozdrawiam,
    Klaudyna

    OdpowiedzUsuń
  2. Może byc ciekawie, będę miała ją na oku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Och moje klimaty, ale jakoś sobie nie mogę wyobrazić gangstera, który wpada w furię i mówi literackim językiem - to jest niemożliwe i tyle :D
    A w ogóle to jestem szalenie spostrzegawcza, dopiero teraz zauważyłam, że zielona cytryna jest na fb :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałem książkę o podobne tematyce Piotra Wolaka. Podobała mi się więc tej książce też dam szansę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ocena książki 6/10 pkt jak najbardziej dobra.Książka nie zachwyca ale też nie odstrasza.

    http://czytamtocodobre.blox.pl/2013/06/Czarny-styczen-Sylwester-Latkowski.html

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.