Susan Abulhawa - Wiatr z północy

08:48

Tytuł oryginału: Mornings in Jenin
Tłumaczenie: Magdalena Moltzan-Małkowska
Ilość stron: 408
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka


Ocena (1-10): 8 – rewelacyjna


                Konflikt izraelsko-palestyński (i w ogóle izraelsko-arabski) to jeden z najbardziej tragicznych i  niezrozumiałych konfliktów współczesnego świata. Może zastanawiać, dlaczego naród, który przez wieki cierpiał prześladowania i Holokaust, sam stał się tym, który praktycznie od 1948 roku budzi grozę, wysiedla i  niszczy, korzystając z biernej postawy Zachodu. Faktem jednak pozostaje faktem, nawet bez zgłębiania jego przyczyn.
               
                Susan Abulhawa podjęła temat konfliktu izraelsko-palestyńskiego w swej obyczajowej powieści, Wiatr z północy. Oczami trzech pokoleń rodziny Abulhedża, przesiedlonych siłą do obozu w Dżeninie, obserwujemy ich własny świat, który praktycznie z dnia na dzień przestał być bezpieczny. Pierwsza część książki, El-Nakba (Katastrofa) to opowieść o losach pierwszych pokoleń rodziny. Od drugiej części, śledzimy losy Abulhedżów oczami Amal, najmłodszej córki Hasana i Dalii, o których losach (oraz o rodzicach Hasana, Jehji i Basinie) traktuje część pierwsza. Amal, urodzona w 1955 roku, już jako dziecko doświadczyła tragedii wojny. Życie w trudnych warunkach, bezustanne groźby nalotów i ataków ze strony Izraelczyków – wszystko to było jej codziennością, w której zmuszona była się wychowywać.   



Trwałam w osłupieniu, niezdolna unieść stóp, jak gdyby wrosły w ziemię. Potoczyłam wzrokiem, chłonąc wszystko w zasięgu, i zobaczyłam mamę. Siedziała na ziemi, spojrzenie miała nieobecne. Nie zareagowała, kiedy nadjechali ciężarówkami żołnierze. (…) Podniosłam się, usiłując chyłkiem wyjrzeć na zewnątrz. Widziałam tylko nogi żołnierzy. Nosili ogromne buty, którymi zdawali się po mnie deptać, gdy krążyli dookoła. Bombardowali i palili, zabijali i okaleczali, kradli i łupili. A teraz przyszli po ziemię. (str.  94-95)



                Książka Susan Abulhawy to historia o rodzinie, która doświadczona została przez ogrom niewyobrażalnych tragedii. Wszechobecna śmierć, permanentny brak bezpieczeństwa, rozpaczliwe pragnienie zaznania spokoju i szczęścia – wszystko, czego do tej pory nie znali, a z pewnością nie w tak dużym stopniu. Rodzina Abulhedżów, jak wiele innych palestyńskich rodzin, doświadczona boleśnie przez Izraelczyków, praktycznie została przez nich zniszczona. Tragizmu dodaje tu fakt porwania przez izraelskiego żołnierza, jednego z braci Amal, Ismaela.

                Wiatr z północy charakteryzuje plastyczny język autorki, która wykazuje się przy okazji dużym talentem do tworzenia pierwszoosobowej narracji. Bogactwo opisów, mimo że często ukazują one grozę sytuacji, to duży atut książki, a podobnych można wymienić jeszcze wiele. O atrakcyjności powieści stanowi również fakt, że Abulhawa nie skupiła się wyłącznie na jednym typie narracji – przeplatają się tu bowiem zarówno narracja pierwszo- jak i trzecio osobowa, dzięki czemu autorka znacznie zwiększyła sobie możliwości opowiedzenia całej historii, nie tylko z perspektywy jednego bohatera. Sama tematyka książki nie należy do przyjemnych – to raczej przypomnienie o tragicznych dziejach konfliktu izraelsko-palestyńskiego, któremu nie poświęca się w literaturze popularnej zbyt wiele uwagi. Warto poświęcić czas na jej przeczytanie i na późniejszą refleksję. Bo nie ulega wątpliwości, że Wiatr z północy daje do myślenia.  




                ODE MNIE:


                Wiatr z północy okazał się być książką, która idealnie wpasowuje się w moje zainteresowania jako historyka. Swoją pracę licencjacką, pisaną dwa lata temu, zatytułowałam Sytuacja Palestyny od początków ruchu syjonistycznego do powstania Państwa Izraela. Pisałam w niej między innymi o imigracji Żydów do Palestyny (alija), pisałam o pierwszych starciach między ludnością palestyńską i żydowską. Poruszyłam także kwestię masakry w Deir Jassin. Do konfliktu izraelsko-palestyńskiego podchodzę bardzo emocjonalnie. Rażąca niesprawiedliwość, która w ogóle do niego doprowadziła, postępowanie zarówno jednej, jak i drugiej strony, określanie walczących o swoją ziemię ludzi mianem terrorystów – wszystko to budzi we mnie wściekłość i poczucie bezradności. Dla przykładu - Menachem Begin, premier Izraela w latach 1977–1983, był przywódcą oddziału, który w 1948 roku dokonał masakry w Deir Yassin, gdzie zamordowana została ponad setka Palestyńczyków. Takich sytuacji było wiele. Masakra w Qibya, masakra w Sabrze i Szatili. Nie odwracajcie proszę głów od naprawdę poważnych problemów.





Możesz przeczytać również

8 komentarze

  1. "Wiatr z północy" niesamowicie mi się podobał :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie książki lubię! O odległych zakątkach, kulturach, życiu... Na pewno przeczytam. :) Zwłaszcza po takiej recenzji.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja raczej ją sobie odpuszczę na razie, ale może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niezbyt często sięgam po tego typu książki, ale byłabym skłonna zrobić wyjątek ze względu na tło historyczne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem, że książki o takiej tematyce są dobre, ale mimo to nie lubię ich :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Uj jakie beznadziene komenty tutaj. Nigdy wiecej nie zajrzę na ten blog i nie kliknę w komenty.....

    OdpowiedzUsuń
  7. piękna i porywająco smutna książka.polecam.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.